Umarł mały Kuba. Miał zaledwie 10 lat, gdy pochłonęła go białaczka. Wszyscy nad tym ubolewali. Kiedy przyszedł dzień Wszystkich Świętych i Zaduszny, każdy poprzynosił znicze. Grób cały był obstawiony zniczami. Ale ciotka stwierdziła, że ona musi przynieść największy znicz, żeby temu dziecku dać. Ledwo go przytachała. Postawiła taki znicz, prawie jak olimpijski. Z dumą go podpaliła i nagle jak nie poszedł ogień! Jak się nie zapaliły wszystkie sztuczne kwiaty. Prawie wszystko zaczęło palić się na grobie. Ugasili. Kiedy przyszło mi się skontaktować z tym chłopakiem, pierwsze co powiedział:
– Widziałem, jak żeście podpalili mój grób. Ale się uśmiałem. Niesamowite!
Nie mogłem o tym wiedzieć. Kiedy matka to usłyszała, była blada.
Po czasie doszedłem do wniosku, że Oni z góry widzą, to co w tym dniu, a może nie tylko w tym dniu, ale w ogóle robimy na cmentarzach. Moi rozmówcy z Tamtej Strony opowiadają, że groby są obstawione wręcz wszystkimi świecidełkami, jakie są tylko możliwe, wszystkim czym się tylko da. Ale pamięć o nich jest ulotna. Cieszą się, że o Nich pamiętamy i że o nich myślimy, ale z reguły tylko w te dwa dni lub trochę przed, trochę po. Natomiast tak ogólnie rzecz biorąc, to już niekoniecznie.
Czy zatem wszyscy schodzą na cmentarz i oglądają tych, którzy przychodzą? Nie, myślę, że nie. Nawet mi tego nie mówią. Wielu robi sobie takie wędrówki po cmentarzu. Ja, kiedy przychodzę na cmentarz do moich dziadków, do mojego ojca, widzę jak alejkami przesuwają się postacie, które już odeszły. Są jedne bardziej zadowolone, drugie mniej zadowolone. Według Nich jest to dzień radości przejścia już na Tamtą Stronę i bez względu na to, jak się tam mają, rozpoczęli nowe życie. A my tu na ziemi robimy wszystko, aby przywrócić Im pamięć. Niestety bardzo często powtarzają, że robimy to tylko tak na pokaz. Jak to ciotka, która przyniosła znicz prawie olimpijski i o mało nie spaliła całego cmentarza.
Pewien starszy pan miał już 78 lat, kiedy umarł. Na imię miał Jan. Kiedy się z nim skontaktowałem, powiedział mi taką rzecz: U niego na grobie pali się zawsze parę tylko zniczy ? takich małych, zwykłych zniczy i stoją jakieś kwiaty. Obok groby poubierane, a u niego jest tylko tak. Ale on z dumą patrzy jak cała reszta właśnie na jego grobie się modli, jak go wspomina, jak o nim opowiadają. I jest wtedy bardzo szczęśliwy, zadowolony. Pamięci nie przywraca się ilością zniczy na grobie, położonych kwiatów i ognia buchającego do nieba ? tylko rozmową, wspominaniem i zastanawianiem się jak Mu jest, a może też należałoby mu pomóc.
Zastanawiałem się też, czy jest to szczególny dzień dla Nich po Tamtej Stronie. Otóż okazuje się, że to też jest szczególny dla Nich dzień, bo wtedy wszyscy widzą, jak o nich myślimy, jak ich odbieramy, jak jesteśmy z nimi. A i modlitwy pomagają im. Są wtedy dużo bliżej ziemi, są bardziej zbliżeni z tymi, którzy pozostali, a Ich pamięć i Ich myślenie pomaga im tutaj. Nie chcą być samotni. Bardzo często powtarzają:
– Za życia kochałeś mnie. A po śmierci przestałeś?
Bardzo często ludzie za życia są bardzo blisko. Kiedy ktoś odchodzi, po czasie zapomina się o nim i czasami się go tylko wspomina. A Oni chcą nadal uczestniczyć w tym życiu. Chcą nadal być i chcą być nadal obecni. Aby o Nich się mówiło, wspominało. I nie tylko gdy są imieniny jego i się wspomina jak to Henio czy Tadzio upił się na imieninach, nie tylko w momentach, kiedy coś tam się wspomina, ale cały czas uczestniczenia. Jeden z rozmówców porównał to do tego, że kiedy syn wyjeżdża za granicę, wykonujemy pięć telefonów dziennie, piszemy, zastanawiamy się, myślimy. Ale kiedy syn wyjeżdża za daleką granicę, w Zaświaty, coraz bardziej przestajemy o nim myśleć. Coraz bardziej zostawiamy go i mówimy ?Nasze życie musi toczyć się dalej?. Uważają to za przejaw egoizmu, bo cały czas chcą od nas tej łączności, o czym nie raz mówią w moich reportażach.
Zmarli prowadzą tam swoje życie. Tam, na jakichś innych poziomach funkcjonują dalej, tworzą to samo, co tworzyli tutaj, rozwijają się, bo przecież zabieramy wszystko to co mamy w głowie, umyśle a nie to co mamy fizycznie. Nie zabierzemy swoich domów, swoich samochodów, czy czegoś tam więcej, ale weźmiemy wszystko to co mamy w głowie. Dalej tam żyją, funkcjonują. I widzą nas, i czują nas, i są czasami bardzo zniesmaczeni, że tak łatwo o nich zapominamy.
Mała Natalia, kiedy odeszła miała 8 lat. Zabrała ją ciężka choroba. Przy pierwszym kontakcie powiedziała:
– Mamo, aleś przywaliła ten grób.
Matka się na mnie spojrzała i lekko uśmiechnęła:
– No tak, proszę pana, kwiatów jest więcej niż w kwiaciarni na cmentarzu.
Czyli zmarli widzą. Zmarli czują i dostrzegają to co robimy w stosunku do nich. Dlatego powtarzają, że nie te dwa dni powinny być tylko wspomnieniem o nich, ale każdy dzień powinien być łącznością ze zmarłymi.
Mówi się, że zakłócamy im spokój. No tak! W życiu codziennym też sobie zakłócamy spokój. Bierzemy telefon do ręki i patrzymy ?No nie! Znowu dzwoni Marysia! No przecież mówiłem nie dzwoń dzisiaj ? wariatka.? Więc w życiu codziennym też zakłócamy sobie spokój. Więc nasze rozmowy, kontakty, powinny być przepełnione miłością, uczuciem ? ale nie żalem za nimi, tylko spokojem. Tylko spokojem ? powtarzam ? wspominaniem, rozpatrywaniem, zastanawianiem się ? może trzeba Im pomóc.
Tak! Trzeba jakoś może mu pomóc! Bo bardzo często rozmówcy moi z Tamtej Strony mówią, że ci którzy zostają, przeżywają siebie: jak dalej będą żyli, jak sobie to poukładają, gdy go już nie ma – jak żyć? Ale nikt nie zastanawia się jak on żyje! Co z nim! I jak dalej! Są tacy, którzy mówią:
– Poszedł do Boga ? niech się już Bóg nim zajmie!
No w jakimś sensie tak, ale czy do końca?
Więc chcę powiedzieć, że dzień Wszystkich Świętych, dzień Zaduszny jest specyficznym i specjalnym oraz bardzo ważnym czasem dla Nich. Ale nie może być tylko czasem dla Nich w tych dwóch dniach. Nie możemy tylko wtedy iść zapalać świeczki, kłaść kwiatki i myśleć o zmarłych, a przez cały rok zapomnieć, że w ogóle leży gdzieś zmarły Edward na komunalnym. To tak, jakbyśmy dziecko znali tylko z urodzin i z imienin. Czy naszych znajomych, czy brata, czy siostrę znali tylko z urodzin i z imienin. Natomiast cały czas o nich nie myśleli. Czasami tak jest, że ktoś mówi:
– Oooo! Kaziu to tylko wpada na moje imieniny ? a tak to go w ogóle nie widzę.
Przykre. Więc przykre jest też i dla nich. Powinniśmy każdego dnia, w miarę możliwości, myśleć o Nich, wspominać, być z Nimi i zastanawiać się nawet jeśli już minęło 20 lat od śmierci! To nasza pamięć, nasze istnienie powinno być z Nimi, bo przecież kiedy idziemy na cmentarz w dniu Zadusznym, to stawiamy świeczkę na grobie dziadka, który umarł w latach na przykład pięćdziesiątych. A dzięki Bogu mamy już XXI wiek. I wtedy jednak o nim myślimy i nikt nie mówi ??oj tyle czasu już minęło, co tu wspominać??. Wspominamy. A więc wspominajmy go najczęściej jak się da. Miejmy z Nimi łączność. Ale nie taką łączność jak medium, weźmiemy radio, będziemy rozmawiać ? nie! Nie jest potrzebna taka łączność. Chodzi o to, aby myśleć o Nich, czuć, rozmawiać do Nich, gdzieś tam w powietrze, powiedzmy, ale rozmawiać, czuć, być z Nimi, zastawiać się, myśleć, wspominać. Tak! To jest bardzo ważne! I Oni nam o tym mówią. W tych reportażach z Zaświatów, Oni nam o tym mówią, że tego właśnie potrzebują. Tej łączności. A nie tylko lecenia w tym dniu obładowanym świeczkami, lampionami, i czym się tylko da: jakieś pozytywki, tańczące kurki, jajka świecące ? to wszystko to jest taki blicht! A Oni chcą czucia, że jest się z Nimi, że jest się cały czas dla Nich. Tak jak Oni byli z nami dla nas, tak my musimy być z Nimi dla Nich.
Więc kiedy już przekroczymy ten próg nadziei, kiedy już odejdziemy na Tamtą Stronę nie chcielibyśmy żeby ktoś z naszego bliskiego otoczenia z rodziny, kiedy tam będziemy, stanął naprzeciwko nas i powiedział:
– Gdzie byłeś, jak mnie nie było? I co? Teraz liczysz na to, że ja tu będę? Nie, nie ? sam się teraz tutaj odnajduj!
Nie zdziwmy się, że tak może być.
Więc apel od Nich: Bądźcie z nami cały czas! Nie tylko wtedy, kiedy nakazują święta ? bo gdyby nie było święta to nikt by pewnie tego nie robił. Róbmy to cały czas! Bądźmy na tym grobie. I niekoniecznie na grobie, bo tam jest pustka ? bądźmy ze swoim zmarłym, a może raczej tym, kto wyjechał na cały czas. Myślmy o nim, pamiętajmy, rozmawiajmy. No chyba, ze ktoś był zły, potwór, niedobry ? to już jest inna sprawa. Ale nie mówmy o patologii. Oni potrzebują naszych kontaktów i nie tylko w te dwa dni, czy parę dni przed, czy parę dni po, nie tylko w listopadzie, ale i lipcu, ale i sierpniu, ale i w maju, ale i w czerwcu ? każdego dnia, każdego miesiąca chcą czuć, że ci którzy zostali są z Nimi. I nie chodzi o tęsknotę i wylewanie łez, ale czują z Nimi łączność, obecność, rozmowę.
Także taki oto reportaż trochę pouczający, ale też i pokazujący jacy tak naprawdę powinniśmy być. Bo dzień Wszystkich Świętych, dzień Zaduszny jest dniem radości, że Oni są już tam ? my jeszcze tu, że udało im się wyjechać. I teraz, kiedy wyjechali pomóżmy Im, nie kończmy z Nimi rozmowy, nie przerywajmy z Nimi więzi. Bądźmy z Nimi cały czas do momentu w którym ponownie się z Nimi fizycznie spotkamy.